środa, 4 grudnia 2013

ZANIM ANTYBIOTYK ZRÓB ANTYBIOGRAM

Jesień, plucha, wiatr i... znowu katar, kaszel. Ten scenariusz zna chyba każda mama prowadząca swoje pociechy do przedszkola. W wielu przypadkach przygoda ze żłobkiem czy przedszkolem kończy się już po pierwszych kilku lub kilkunastu dniach września. A potem jest tylko gorzej... jedna infekcja goni następną. Osłabiona odporność po pierwszej infekcji utrudnia leczenie następnej i błędne koło się zamyka. Dzisiaj metod leczenia wszelkich schorzeń medycyna zna mnóstwo, ale antybiotyki nie znają swojego odpowiednika. Są skuteczne, często tanie i szybko działają. Po kilku dniach pacjent wraca do kontroli zdrowy i... po problemie! Ale tak na prawdę problem dopiero się zaczyna po zażytej serii antybiotyków.
Antybiotyki to bardzo inwazyjne leki, dlatego tak skuteczne. Ich działanie polega na niszczeniu lub osłabianiu działania szkodliwych bakterii, ale niestety też niszczy te zdrowe. I tu jest pułapka. Wyniszczona flora bakteryjna nie poradzi sobie z kolejnymi, nawet niewielkimi infekcjami, co doprowadzi do "łapania" kolejnych chorób. Z doświadczenia wiem, że odbudowanie odporności u dziecka to długi i trudny proces, a szczególnie u przedszkolaka. Dlatego po przykrych doświadczeniach dziś jestem bardzo powściągliwa w podawaniu tego typu leków.
Trzeba zacząć od tego, że antybiotyk nie wyleczy nas z wirusów. To częsty błąd w leczeniu małych pacjentów. Wszelkich infekcji wirusowych - przeziębień, grypy, wirusowego zapalenia płuc nie wyleczymy antybiotykami. Oczywiście droga od zakażenia wirusowego do bakteryjnego może być krótka, dlatego tak ważne jest trzymanie ręki na pulsie i ciągła kontrola dziecka u specjalisty. Czym mniejsze dziecko, tym szybciej może dojść do nadkażenia bakteryjnego, z uwagi na krótsze drogi oddechowe.
Aby nie dopuścić do rozwoju infekcji bakteryjnej ważne jest usuwanie wydzieliny z płuc przez oklepywanie pleców dziecka, inhalacje (o tym najlepiej niech zdecyduje lekarz), częste pojenie, w miarę możliwości przetrzymanie dziecka w łóżku i podawanie leków wykrztuśnych. Skuteczne mogą również okazać się kuracje ziołami, homeopatami czy też domowymi nalewkami, syropami. Dział Medycyna Naturalna też powstanie na moim blogu, ale potrzebuję sposobu żeby wydłużyć dobę, choćby o godzinkę :)
W wielu krajach Europy (m.in. we Francji, Danii, Niemczech) przed podaniem antybiotyku obowiązkowo wykonuje się pacjentowi badanie mikrobiologiczne zwane antybiogramem. W Polsce badanie to nie jest znane i bardzo rzadko zlecane przez pediatrów. Badanie to daje nam pewność czy organizm rzeczywiście został zaatakowany przez bakterię i jaka to bakteria. Wówczas można dobrze "dopasować" antybiotyk i uskutecznić leczenie. Zapobiega to przede wszystkim niepotrzebnym dawkom antybiotyku, jeśli okaże się, że bakterii nie ma. Dziś coraz trudniej leczy się antybiotykami z uwagi na duże uodpornienie organizmów. Tym bardziej antybiogram powinien być wykonywany aby nie leczyć chorego złym lekiem co tylko będzie niepotrzebnie obniżać jego odporność. W razie braku przekonania rodzica o potrzebie podania antybiotyku, zawsze można poprosić pediatrę o zlecenie takiego badania. Znaczną wadą antybiogramu jest jednak długi czas oczekiwania na wynik (około 72 godziny) i nie zawsze można pozwolić sobie na czekanie. Jednak rozmowa z lekarzem na ten temat na pewno nie zaszkodzi.
Tak na prawdę wszystko zależy od pediatry do jakiego trafimy, a raczej jakiego sobie dobierzemy i czy mu zaufamy. Od niego zależy zdrowie naszych dzieci i sposoby, jakimi będzie je leczył. Rozsądny i mądry pediatra to jak szóstka w totka. Ale trzeba też pamiętać, że pierwszym lekarzem dziecka jest jego mama i od jej intuicji zależy bardzo wiele.
O naturalnych sposobach na budowanie odporności napiszę już niebawem.


1 komentarz:

  1. Ja sama unikam antybiotyków, ostatni brałam w głębokim dzieciństwie. Ale mam znajomego, doktora matematyki (ważne, bo wydawałoby się, że powinien być zaznajomiony z logiką), który sam sobie stosuje antybiotykoterapie na wszystko. Na katarek, na kaszelek. Na argumenty, że antybiotyki na to nie działają, odpowiada "wiem, ale mi pomagają". ;)
    Co do lekarza, ja właśnie wybrałam nowego rodzinnego z racji przeprowadzki. Przy okazji jest pediatrą i wzbudziła moje zaufanie, gdy pobiegłam z bakteriami w moczu po ratunek, bo ciąża i co teraz, a ona na spokojnie: żurawinkę i dużo wody. Pomogło i na razie daję jej zielone światło. :)

    OdpowiedzUsuń