sobota, 16 listopada 2013

BOSOCHODZENIE

Dlaczego dzieci powinny chodzić boso integrując się z naturą? Powodów do tego jest wiele. Często nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo pomagamy naszemu dziecku w rozwoju pozwalając mu pohasać po łące boso. To niezwykle ważny element rozwoju naszych pociech, kiedy to poznaje on świat przed dotyk. I nie chodzi tu tylko o małe rączki, które chcą wszystkiego dotknąć, ale także stópki, które są swoistym medium łączącym świat z naszym ciałem.
Bose stopy sprawiają, że maluch bardziej zwraca uwagę na wszystko co go otacza - trawę, kamienie, małe owady zamieszkujące łąkę, piasek i przestaje mu to przeszkadzać. Jego ciało staje się dowrażliwione, dzięki czemu uniknie wielu problemów w przyszłości związanych z dotykiem. I tu znów wspomnę słowem o zaburzeniach integracji sensorycznej, które są diagnozowane u dzieci z problemami "dotykowymi". Jeśli Twoje dziecko nie lubi, albo wręcz panicznie się boi dotykania rączkami lub stópkami rozmaitych faktur, a także chodzenia na boso, to może to być sygnał, że cierpi na jakieś zaburzenia. Warto udać się wówczas do odpowiedniego terapeuty po diagnozę, a nie słuchać "dobrych rad" babci, że dziecko z tego wyrośnie. Może wyrośnie, ale może też pogłębić swoje uprzedzenia i wtedy coraz trudniej o dobre efekty terapii.
Bose stópki to także przepływ dobrej energii, jaką daje nam Ziemia. Nic tak nie relaksuje, jak stąpanie boso po łące albo polegiwanie wśród kolorowych kwiatów połączone z masażem nóg :) Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie ta energia jest stymulująca i wywołuje same pozytywne doznania. Niedzielny wypad za miasto może być świetną okazją aby "dowrażliwić" nasze szkraby. Takie wspólne wyjścia pozwalają na wspólne odkrywanie świata - można pomasować rączki szyszką, posmyrać stópki listkiem, zakopać nóżki w piasku, zbudować tunel na plaży, czy powspinać się boso na drzewo. Nie tylko terapia, ale przede wszystkim świetna zabawa!
Żywy, bezpośredni kontakt dziecka z przyrodą bardziej otwiera dziecko na świat. Lepiej dostrzega ono wszystko co go otacza, nie jest obojętne na naturę. Interesują i inspirują go wszystkie małe istotki, których często "obute" dziecko nie dostrzeże, bo nie spojrzy pod nóżki. Skoro nic nie zagraża moim stópkom, to po co mam pod nie zaglądać :) Na prawdę polecam zabawę w "bosochodzenie", oczywiście dostosowane do warunków pogodowych, żeby nie przeziębić malucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz