sobota, 16 listopada 2013

KOLEJNE MIESIĄCE BLW

Kolejne miesiące tylko utwierdzały nas w przekonaniu, że BLW to był słuszny wybór. Maciuś świetnie sobie radzi z posiłkami i co najważniejsze, nie ma rzeczy, która by mu nie smakowała. Dzieciak z radością siada do jedzenia, a co najważniejsze nie czuje PRZYMUSU jedzenia. Dla Niego to fajna zabawa, a przy okazji jaka pożywna :) Nie zawsze wszystko zjada, ale na głodnego też nie wygląda :) w siatce centylowej mieści się znakomicie :)


Po przejściu przez etap warzyw, Maciuś zaczął dostawać  owoce oraz mięsko (od 7 miesiąca). Z owocami poszło nam gładko. Najpierw były to duszone jabłuszka, później kawałki banana, morela, brzoskwinie, śliwki, aż po surowe owoce pokrojone w niewielkie kawałki. I tutaj muszę powiedzieć o małych odstępstwach od BLW. Otóż z uwagi na trudną dostępność niektórych owoców w "naturalnej" postaci, zdecydowałam się podać słoiczki, aby moje dziecko nie było stratne na witaminach :) I tak były to na przykład jagódki.

Z mięsem były największe problemy. Poza swojskimi kurczakami i królikami, które udało mi się załatwić, nie mogłam podać Maćkowi nic ponadto. I tu znów ukłon do słoiczków. Zdecydowałam się na gotową wołowinę, cielęcinkę, indyka czy jagnięcinę. Pokarmy słoiczkowe podawałam dziecku sama łyżeczką, aż do czasu, gdy Mały uznał, że on będzie sam jadł. Teraz ma 10 miesięcy i czasem udaje mu się coś wpakować sztućcami do buzi, ale raczej to ja jeszcze mu pomagam. To takie nasze odchylenia od BLW, ale z myślę, że nie wprowadzi to zamętu do naszego żywieniowego świata :) Stopniowe wprowadzanie kupnego, sklepowego mięsa rozpocznę po ukończeniu przez Maciusia pierwszego roku życia.

Już niebawem napiszę o wadach i zaletach metody "samokarmienia" i mam nadzieję, że wymienimy się opiniami na ten temat. Już teraz zapraszam do komentarzy, ciekawa jestem Waszych doświadczeń z BLW.

2 komentarze:

  1. My też stosujemy BLW od 6 miesiąc (+kp) i Wojtek (teraz 8 miesięcy) świetnie sobie radzi, ale równocześnie karmimy łyżeczką- tak jest wygodniej w przypadku kasz. Kasze są normalne np. jaglana, gryczana, na gęsto, ale jednak trudno je złapać, szczególnie po dodaniu owoców czy warzyw. Jedzenie kasz wygląda w ten sposób, że mama podaje łyżką (gdy synek da znać, że chce, czyli spojrzy na łyżkę i otworzy buzię, albo najczęściej sam złapie za łyżkę i próbuje wsadzić ją do buzi, ja podtrzymuję tylko) a Wojtek w międzyczasie wyciąga kaszę ręką, przeciska ją przez palce, pakuje do buźki, rozsmarowuje na blacie;)
    Obiad gotuję jeden dla całej rodziny i to jest super:) Mięso pieczone lub gotowane w kawałkach- uwielbia każde. Soli i tak nie używam, warzywa zawsze z pary- ewentualnie mąż sobie dosala czy dodaje sos.
    Dostał parę słoiczków od cioć, ale nie używamy, próbowałam dać marchew, jabłko i coś jeszcze, żeby się nie zmarnowały, ale odmówił jedzenia.
    Uwielbiamy tą metodę i polecamy każdemu:) Jedno gotowanie, wspólne posiłku, dużo wrażeń zmysłowych i zabawy. No, sprzątania też, ale w sumie tylko blat- gdy Wojtek zaczyna wyrzucać warzywa znaczy to, że się najadł. Sprawdzone:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zwolenników BLW jest coraz więcej :) Dla mnie najważniejsze w tej metodzie jest chyba to, że gotuję wspólne posiłki dla wszystkich. Oszczędzam czas i pieniądze. No a dzieciak świetnie się przy tym bawi, a "przy okazji" najada :)

      Usuń